![]() |
|
| home | |ciekawe nurkowania i miejsca | kontakt | |
|
![]() Nurkowania techniczne na wrakach Morza Liguryjskiego
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
Pierwsze nurkowanie zaplanowaliśmy na następny dzień. Z Brunem właścicielem bazy ustaliliśmy że pierwszego dnia zanurkujemy (na rozpływanie) na dwóch wrakach Położonych na głębokości 30-36m.
Po dwugodzinnej przerwie popłynęliśmy na drugi wrak niemiecką barkę transportową nazywaną Bettolina di Sestri zatopioną w lutym 1944 roku. Wrak leży na stępce na maksymalnej głębokości 32 m. Widoczność nadal była kiepska. Wrak - barka, to mały jednopokładowy stateczek, z odkrytą ładownią w której nadal leżą worki z cementem . Zachowany w dobrym stanie, dużo ryb. Całe nurkowanie trwało 53 min, wykonaliśmy je przy wykorzystaniu nitroxu 32, i nitroxu 50 jako deco gazu. W obu nurkowaniach tego dnia praktycznie nie odczuwaliśmy prądów morskich. Obydwa wraki trwale oznaczone są bojami. Pogoda w tym dniu była słoneczna więc wraki były wspaniale doświetlone mimo słabej widoczności.
Trzeciego dnia Bruno zaplanował dla nas nurkowanie na wraku nazywanym KT.KT (Krieg Transporte) w chwili zatopienia był niemiecką corvettą. Został zbudowany jako statek jachtowy dla Henrego de Rotschilda i nazywał się Eros, w 1939 roku został przejęty i przebudowany przez marynarkę francuską i ostatecznie w 1942 roku wcielony do niemieckiej Kriegsmarine gdzie otrzymał oznaczenie UJ 2216. KT stacjonował w bazie morskiej w Genovie i pływał jako osłona konwojów morskich.
istopada 1944 roku eskortował wraz z dwoma stawiaczami min konwój statków transportowych. Konwój został zaatakowany przez lotnictwo alianckie. Corvetta została trafiona w okolicę rufy dwoma torpedami, w wyniku czego zatonęła. Sześciu członków załogi zginęło a siedemnastu uznano za zaginionych. Wrak leży w okolicach miejscowości La Spezia. Do masztu wraku trwale przymocowana jest boja. Wrak stoi na stępce na głębokości od 50 do 60m, na szczątkach rufy znajduje się sporo sieci .Pierwsze wrażenie po zejściu na wrak to jego niewielkie wymiary. Wydawać by się mogło że okręt wojenny powinien być zdecydowanie większy szczególnie jak określa się go mianem corvetty. Wrak wygląda jakby zatonął niedawno, w stanie prawie idealnym zachowały się burty z wysoko zadartym dziobem. Rufa całkowicie zniszczona wygląda jak stare złomowisko powykręcanych we wszystkie strony blach i prętów. Oczywiście całość szczelnie zarośnięta małżami i innymi drobnymi wielokolorowymi skorupiakami. Zachował się gdzieniegdzie w całości drewniany pokład okrętu. Na dziobie prezentuje się największa atrakcja wraku podwójne działo kalibru 20mm. Działo zachowało się w stanie nienaruszonym, lufy nadal celują w powietrze, poniżej można obejrzeć szczegóły mechanizmów wprawiających je w ruch. W przedniej części okrętu znajdują się nadbudówki mostka kapitańskiego. Z tyłu za nimi przed kominem po obu strona burt duże gniazda niestety wymontowanych karabinów maszynowych. Niezła widoczność niestety jak na tutejsze warunki czyli około 10-12m. Zaczynam podejrzewać że tak już będzie cały czas. Wokół wraku mnóstwo ryb, małych i średnich, które czujnie obserwowały nasze nurkowanie jakby dawały nam do zrozumienia że to one teraz tu są gospodarzami. Prąd na dnie prawie niewyczuwalny, przy powierzchni sporo mocniejszy, ale nie taki jak na Genovie. Całe nurkowanie trwało 84 min. Z czego na dnie czyli na głębokości 48-50m spędziliśmy 31min . Do nurkowania użyliśmy jako gazu bottom trimiksu 20/35 jako gazu deco nitroxu 50.
Czwartego dnia udaliśmy się do miejscowości Arenzano na zachód od Genovy gdzie mieliśmy wsiąść na statek Ivana Lawy przyjaciela Bruna i właściciela bazy Abysso w Albissoli który miał z nami przez dwa dni pływać na wrak Milford Haven. Niestety nad tym wyjazdem wisiało jakieś fatum, które wyraźnie nie chciało nas dopuścić do wraku. Po przybyciu do portu w Arenzano dostaliśmy wiadomość że Ivanowi popsuła się łódź w trakcie płynięcia po nas i naprawa potrwa cały dzień. Cóż po takiej informacji nas wskaźnik zadowolenia z wyjazdu osunął się do pozycji "zero". Nasz główny cel wyjazdu był poza naszym zasięgiem z powodu popsutego silnika. Los bardziej nie mógł z nas zakpić. W przypływie rozpaczy udaliśmy się do konkurencyjnej bazy, niestety dostanie się na łódź bez wcześniejszej rezerwacji jest absolutnie nierealne. Dodatkowo poznaliśmy na własnej skórze, jak w ordynarny sposób usiłuje się wyciągnąć pieniądze od zdesperowanych nurków. Plus oczywiście finansowy niezbędnik naciągacza o pardon właściciela bazy nurkowej czyli "Przewodnik Liguryjski". Dzień zmarnowany jutro piąty i zarazem ostatni dzień nurkowy, jeżeli Ivan nie naprawi łodzi cały wyjazd straci sens. Spać położyliśmy się w minorowych nastrojach i nawet nie poprawił go fakt że zrobiła się wspaniała letnia pogoda i nareszcie Włochy wyglądały jak prawdziwy "ciepły kraj".
|
|
Tekst ten ukazał się również w październikowym miesięczniku Wielki Błękit.. *Powielanie zdjęć bez zgody właściciela zabronione |
|
| home | kontakt | kilka slów na mój temat | szkolenia i nurkowania | przyjaciele i partnerzy |
|